SVIN - "Heimat" (2011) - wyższa szkoła grania

"Recenzja"

Svin - "Heimat" (2011)
Svin znaczy po duńsku "świnia". Muzyka grupy, którą założyli w 2008 roku przez Lars Bech Pilgaard, Henrik Pultz Melbye, Magnus Bak i Thomas Eiler, jest trochę do świni podobna. Możecie pomyśleć, że to porównanie jest obraźliwe. Nic z tych rzeczy!
Debiutancki album Svin - "Heimat" (2011), wydany przez Mom Eat Dad Records może na pierwszy rzut "ucha" wydać się brudny, nieokrzesany - jak taka świnia w chlewie. Ale jeśli da mu się szansę, pokaże "czystość". Chociaż po czasie... i nie dla każdego...


"Heimat" nie jest i pewnie nie będzie płytą, która często będzie gościć w moich głośnikach. Ale kiedy już zagości, wtedy na pewno będę się w nią wsłuchiwać. To nie jest album, który może sobie ot tak po prostu grać. Bo muzyka, którą prezentuje Svin, nie jest muzyką tła. Jest muzyką wymagającą skupienia.
 

Na jazz'ie i muzyce awangardowej nie znam się ani trochę. Jazz i muzyka awangardowa mnie przerastają. I przerażają. Bo buzuje w nich taka ilość emocji, można tam odkryć takie pokłady muzycznej perfekcji, że ciężko potem wrócić do "stanu równowagi". Svin i ich album "Heimat" pasuje do tego opisu.
"SVIN is eating their way into a sonic underworld of lyrical post rock, white noise, European avant-garde and makes a virtue out of combining the unteamed energy of free jazz with the forefront guitar of the indie music." (źródło-materiały prasowe dot. zespołu)
"Heimat", czyli "home town""Home town" dla dźwięków, które z jednej strony uderzają ciężką falą, jak w otwierającym wydawnictwo "Cougar".
Dźwięków, które odrobinę odpychają, wprowadzają dystans i jakiś taki... saksofonowy smutek ("Illilu").
Dźwięków, które na koniec pozostawiają jeden wielki znak zapytania ("Sankt Hans"): co to właściwie było? Płyta, koncert, nagranie próby, chaotyczny zapis muzycznej improwizacji?  

Całość niby to zamknięta, ale jednak otwarta. W kilku miejscach jakby "podrapana", gdzieś tam zakurzona, ale też w niektórych punktach lśniąca świeżością, nowością i energią.
www.facebook.com/SVINmusic

Album "Heimat" można kupić poprzez iTunes lub zamówić w sklepie internetowym na stronie Svin.


Między post-rockiem, jazz'em, rock'iem... gdzieś w muzycznej niszy, w której brudne hałaśliwe dźwięki przeplatają się z czasem piszczącym, a czasem kołyszącym saksofonem... gdzieś tam w głębi zadymionej loży jakiegoś baru... gdzieś tam "Heimat" (na oficjalnej stronie zespołu spis utworów) odkrywa przed nami prawdziwe oblicze Svin.  

Jednym się ono spodoba, inni uznają je za muzycznie nieogarniętą ciekawostkę, jeszcze inni (o bardziej analitycznych duszach) będą się na nim długo pochylać i rozważać "co autorzy mieli na myśli"*. Ja zaliczam się to tej trzeciej grupy. Muzyka Svin, to wyzwanie. Ale rzucone w taki sposób, że ja chcę je przyjąć. 

CO? GDZIE? JAK?


*Całkiem też możliwe, że po przeanalizowaniu "Heimat" wniosek będzie taki, że muzycy na myśli mieli "wszystko i nic" - i wyszło im to na dobre.

Brak komentarzy: