D-A-D - "Dic Nii Lan Daft Erd Ark" - z dwóch stron barykady

 Recenzje polemiczne
Usłyszałam w listopadzie "A New Age Moving In" i stwierdziłam... "hmm, ciekawe!". Można by nawet stwierdzić, że "stare, ale jare". Co? A właściwie - kto? Ano muzycy z rock'owej kapeli D-A-D. Ich najnowszy, jedenasty w karierze krążek, ukazał się 11.11.11 i przykuł moją uwagę. Fani dobrego gitarowego uderzenia nie powinni być zawiedzeni - tak myślałam, ale okazało się, że zdania na temat nowego albumu D-A-D "Dic Nii Lan Daft Erd Ark" są podzielone...

D-A-D powstał na początku lat 80-tych. 
"Chociaż muzycy z D-A-D grają razem już przeszło 25 lat i dawno temu osiągnęli dojrzały wiek, to nadal bawią się jak nastoletni miłośnicy rock’n’rolla. Płytę DIC.NII.LAN.DAFT.ERD.ARK promuje singiel „I Want What She's Got”. W wideoklipie do tej piosenki chłopaki z D-A-D wystąpili przebrani za Drag Queens." (źródło: Info-dania.eu)


Muzycy z D-A-D nagrali do tej pory pokaźną liczbę albumów - bo aż 11. Najnowszy nosi tytuł "Dic Nii Lan Daft Erd Ark". Jak po tylu latach ma się kondycja muzyczna Duńczyków z D-A-D? Opinie są podzielone. Średnio pochlebne i jeszcze mniej pochlebne też. Jedna z puli tych właśnie - poniżej.

"Jeśli ktoś miał nadzieję, że w muzyce hard rockowej można wymyślić jeszcze coś nowego, z pewnością nie zrealizuje się jego marzenie po przesłuchaniu nowego krążka D-A-D. Panowie starają się zasiać trochę południowoamerykańskiej muzyki na północy Europy, za co im chwała i cześć, ale na płycie "Dic Nii Lan Daft Erd Ark" robią to bez większego polotu i oryginalnego pomysłu.
Bardzo często słyszymy brzmienia rodem z płyt Black Label Society, głos Jespera Binzera czasem prawie idealnie imituje Stevena Tylera z Aerosmith co średnio pasuje do nastrojonych na niższe tony gitar. Poza programowym południowym nawalaniem gitarowym znaleźć możemy też spokojniejsze utwory jak "Fast On Wheels" czy "We All Fall Down", o których autorstwo możnaby wręcz posądzić Kings Of Leon albo Calexico.
Nie udało mi się zapoznać z wcześniejszą twóczością D-A-D zatem nie oceniam albumu w kategoriach kroku w przód czy wstecz dla zespołu, ale spoglądając na dzisiejszą scenę hard/southern rockową, płyta Duńczyków sprawia wrażenie jakby XXI wiek w ogóle nie nadszedł, co dla fanów starej szkoły może być jedynie plusem. Jeśli chodzi o Skandynawię, to znacznie lepiej w tym sektorze muzyki radzi sobie szwedzki Mustasch, który polecam wszystkim - zawiedzionym jak i zachwyconym najnowszym dokonaniem D-A-D, bo to zespół, który ma własny, przyjemny dla ucha sposób na radzenie sobie z postępującym czasem." - B.S.

Klimaty Audioslave, Balck Sabbath. Mocno podobne klimaty. Może aż za mocno? Wzorowanie się jest dobrym pomysłem, ale nie do przesady... Mi ta przesada nie przeszkadza. 

Słuchając "Dic Nii Lan Daft Erd Ark" po prostu się odprężam. Może dlatego, że nie liczyłam na powalające muzyczne odkrycia czy coś totalnie świeżego i nowego w wykonaniu D-A-D. To, co gra, gra fajnie (to chyba najlepsze słowo). W samochodzie, w słuchawkach podczas ciężkiego powrotu do domu środkami komunikacji miejskiej. Taka płyta dobra na tło muzyczne do podróży. Taka niekoniecznie powalająca, ale też nie aż tak zła.

CO? GDZIE? JAK? 
Oficjalna strona internetowa 
Facebook
MySpace

Brak komentarzy: