RASMUS WALTER - muzyczna lektura obowiązkowa

Rasmus Walter

Rasmus Walter
Jego debiutancki album "Rasmus Walter" (2011) to muzyka, która przemawia. Najzwyczajniej w świecie mówi do mnie. Co prawda po duńsku, więc niekoniecznie wiele rozumiem dosłownie. Ale dźwiękowo, wokalnie, emocjonalnie - czytam w tym albumie jak w otwartej księdze. I to bardzo miła lektura. 

Mam nadzieję droga Czytelniczko, drogi Czytelniku, drodzy miłośnicy duńskiej muzyki, że Wy również poczytacie opowieść zapisaną w nutach przez Rasmusa Waltera (odrobina lekko patetycznych zwrotów grzecznościowych, bo taka odrobina również w muzyce duńskiego artysty daje się wyczytać/wysłuchać/wyczuć).
Rasmus Walter opowiada muzyczną historię za pomocą prostych, sprawdzonych środków. Środków, które swoim brzmieniem trafiają dokładnie tam, gdzie powinny.

Rasmus Walter - "Rasmus Walter" (2011)
Gitarowe akordy są motywem przewodnim - szkieletem muzycznej historii. Dająca się wyczuć w każdym utworze prosta, acz charakterystyczna linia melodyczna tworzą specyficzny język dźwięków. Język, w którym Rasmus Walter prowadzi czasem dialog z innymi głosami ("Inden Om"!!! ). Mocny, kołyszący wokal narratora opowieści, Rasmusa Waltera, nie narzuca się. Jest chwilami trochę jak głos lektora w filmie ("Måske vi ku"). 

Wsparcie instrumentów strunowych, które dodają muzyce głębi dopisuje do całości didaskalia, żebyśmy lepiej mogli zrozumieć istotę muzycznej sztuki ("Det stille angreb"). W utworach pojawiają się też kobiece głosy, m.in. Julie Maria - "Så det synger".

Dziwnie słucha się piosenek, których teksty nie do końca się rozumie. Dziwnie jest słuchając ich czuć, że jednak wie się, o co Rasmusowi Walterowi chodzi. Magia muzyki?

Debiutancki album Duńczyka jest w swej istocie bardzo "zwykły". Ale to nie wada - to zaleta! Nie ma tutaj wielkich innowacji, nie ma szukania nowości. Jest wydobywanie głębi z tego, co znane. "Rasmus Walter" jest płytą, która jest trochę jak przetłumaczona na język duński powieść obyczajowa. Nie thriller, nie horror ani burzliwy romans. Bardziej książka "z życia wzięta", ale odkrywająca to życie na odrobinę inny sposób (na swój własny, duński sposób, jak w "Dybt Vand"). Książka mówiąca nie tylko o rzeczach poważnych, rozważnych czy smutnych, książka pamiętająca o wesołości ("Blodrøde Øjne").

Chyba takie jest zadanie tłumacza, żeby przełożyć nie tylko suchy tekst, ale i dostosować go do realiów i kontekstów swojego języka i kraju. Rasmus Walter na swoim debiutanckim albumie przekłada podręcznik singer/songwriterstwa na duński (jak chociażby w "Vi kommer nok igen"). Wychodzi mu to śpiewająco. I kolejny raz potwierdza się teza, że muzyka to uniwersalny język.

CO? GDZIE? JAK?

Brak komentarzy: