THE ASTEROIDS GALAXY TOUR - "Out Of Freguency" (2012) - i tak i nie

Recenzja
(autor: Maciej Celegrat)

Wstęp z organami Hammonda rodem z Deep Purple, a potem na myśl przychodzą po kolei ścieżki filmowe z filmów Tarantino i podkłady do starych 8-bitowych gier. Na nowej płycie The Asteroids Galaxy Tour "Out of Frequency" (2012) znajdziemy trochę ciekawych kawałków, ale i trochę monotonii. 


Na początku "Gold Rush", dwuczęściowe plumkanie, które mnie osobiście nie wciąga, a pomiędzy nimi "Dollars in the Night", wokalne popisy Mette Lindberg. Dopiero od czwartego utworu, "Major", zaczyna się naprawdę niezłe granie. Funkowe rytmy sekcji dętej w składzie Miloud Carl Sabri + Sven Meinild nie dają usiedzieć w miejscu przez następnych kilka utworów. 

Imprezowe, nawet bardzo, „Heart Attack” (drugi po „Major” singiel) daje się zapamiętać, ale trzeba takie granie po prostu lubić. Do mnie bardziej przemawiają tytułowe „Out of Frequency” (krótka wstawka z dźwiękiem fletu !!!) i „Cloak and Dagger” (wokalne COŚ po trzeciej minucie!).

Dobrze wyważone proporcje między muzyką i wokalem są mocną stroną tej płyty. Właśnie takie pojedyncze smaczki, dobry wstęp świadczą o sile, jaka w zespole drzemie. 

Na swojej stronie The Asteroids Galaxy Tour o nowym albumie „Out Of Frequency” piszą: an album that pulses with the same everything-but-the-kitchen-sink vibrancy. 

I faktycznie jest tu po trochu wszystkiego od funku do dziwnego psycho-popu, gdzieniegdzie trochę soulu, ale dźwięków kuchennego zlewu brakuje. Z resztą zamysłem twórców miało być popełnienie czegoś bardzo filmowego, gdzie będą dobrzy i źli bohaterowie. To akurat The Asteroids Galaxy Tour się zdecydowanie udało! 

Kolejnych utworów miło się słucha, ale żaden nie zapada w pamięć przy pierwszym albo drugim przesłuchaniu. Kawa i plusssssssz active niestety nie pomagają.

Na całej płycie na front wybija się wokal Mette Lindberg. Po obejrzeniu klipu do singla „Heart Attack” i wejściu na profil zespołu na myspace.com chwilami mam wrażenie, że w skład TAGT wchodzą tylko ona i podkład.  


W niektórych momentach faktycznie tak jest, ale na szczęście te piosenki są dość krótkie, więc zbytnio nudzić się nie można.
Podsumowując: cały album jest bardzo sympatyczny i wart przesłuchania, ale mógłby się obyć bez niektórych utworów. 

The Asteroids Galaxy Tour - "Out Of Freguency" tracklist:
01 Gold Rush Pt. I 
02 Dollars in the Night 
03 Gold Rush Pt. 2 
04 Major 
05 Heart Attack 
06 Out of Frequency 
07 Cloak And Dagger 
08 Arrival Of The Empress (Prelude) 
09 Theme From 45 Eugenia 
10 Mafia 
11 Ghost In My Head 
12 Suburban Space Invader 
13 Fantasy Friend Forever 

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Mam takie samo wrażenie - te krótkie utwory-wstawki są na tej płycie całkowicie zbędne. To prawda, że Fruit było płytą zdecydowanie lepszą jako całość, ale "Out Of Frequency" (mówię o piosence) wbija w fotel, kanapę czy na czym tak siedzicie gdy słuchacie tego LP. Zdecydowanie najlepszy kawałek bandu. No może na najwyższym stopniu podium ex aequo z "Runner", "Fantasy Friend Forever" i "Crazy" :)

Arletta pisze...

Nie wiem, co na to Maciej - twórca recenzji, ale ja zgadzam się z Tobą w 100%!

Po Fruit ten album... jest dobry, ale jednak nie aż tak. Co nie zmienia faktu, że faktycznie piosenka "Out Of Freguency" jest rewelacyjna! Chociaż moim faworytem zawsze było "Crazy".

Może na następnym krążku TAGT podarują sobie te dziwne mini-utwory i może jednak ciut bardziej skupią się na zespołowości, a nie tylko na eksponowaniu Mette. Choć niewątpliwie jest niesamowicie utalentowaną wokalistką.