Kúra - "Halfway to the Moon" [RECENZJA]

 
Kúra - "Halfway to the Moon" 
autor: Nona Karnowska (soundcheck)


30 kwietnia na półki sklepowe trafił debiutancki album duńsko-islandzkiego tria Kúra. Krążek nosi tytuł „Halfway To The Moon”. Zawiera 10 elektronicznych numerów utrzymanych w minimalistycznym klimacie i jest świetnym debiutem. Zdecydowanie potwierdza, że skandynawska scena muzyczna ma się znakomicie.

Płyta jako całość jest bardzo konsekwentna i równa, jak dobrze zakomponowany i zrealizowany plan.  Ale po kolei...



Charakter "Halfway to the Moon" tworzy niesamowita precyzja dźwięku, budowanie poprzez niego wrażenia ciszy i spokoju. Jest w tych dźwiękach coś, co przywodzi na myśl wielką, otwartą przestrzeń północy. Nie wiem, czy to z powodu głosu islandzkiej wokalistki Fanney Ósk, czy też wrażenie to spowodowane jest melancholijnym minimalizmem instrumentów... Może i jednym i drugimi.

Album zaczyna „Joe”. To mocne otwarcie, natychmiast wciągające słuchacza poprzez rytmiczny podkład połączony z intrygującym wokalem. To jeden z moich ulubionych numerów z płyty. Następny jest „Halfway to the Moon”, o bardzo melodyjnym refrenie. Świetnie tu korespondują głos damski i męski. To samo zresztą można powiedzieć o „Crushed Ice”, ale utwory różnią sie klimatem – ten drugi jest jednym z najsmutniejszych kompozycji: „Watch me fall, watch me go, watch me choke and watch me die...”. Niemniej jest bardzo ładny.

Następny utwór - "Anchor”, to również kolejny z moich faworytów, o zapadającej w pamięć melodii. Drżący wokal Fanney jest tu wręcz mistrzowski. Melancholią napełnia „Invisible”, bardzo krótka, delikatna, a zarazem silna piosenka.






Dalej docieramy do „Follow Your Heart”. To kawałek o mocnym, elektronicznym bicie, jeden z żywszych, ma duży potencjał koncertowy.

Numer sześć to „Anchor”, kolejny z moich faworytów, o zapadającej w pamięć melodii. Drżący wokal Fanney jest tu wręcz mistrzowski. Dalej jest cichy „Gold”, a przed nim „Inhuman” z bardzo oryginalną i niebanalną kompozycją dźwięków i, a jakże, piękną linią wokalu. Powoli się żegnamy. Przedostatnim numerem jest instrumentalne i nostalgiczne „Goodbye”. Zakończenie stanowi chłodne „Sirens” zbudowane prawie wyłącznie przez wokal.

Ostatni utwór się kończy i słuchacz zastawia się – czy to faktycznie już? Niestety. W gruncie rzeczy to główny zarzut, jaki można mieć do płyty – jest dość krótka. Tak czy siak to bardzo udany debiut. Muzyka przekazuje emocje, a to wielki plus. Wprowadza w stan lekkiej melancholii i przede wszystkim spokoju. Kúra zapowiada się na interesujący zespół, należy mieć na nich oko, ciekawe jak dalej rozwiną swoją muzykę. 


Kúra - "Halfway to the Moon"
--> na iTunes
01. Joe
02. Halfway To The Moon
03. Anchor 
04. Invisible
05. Follow Your Heart
06. Crushed Ice
07. Inhuman
08. Gold
09. Goodbye
10. Sirens

Brak komentarzy: