Muzyka elektroniczna
Nocną Kopenhagę podbijają nie tylko panowie. Czas na sztandarowy przykład kobiecego poweru i zadziorności: LUCY LOVE oraz jej protegowaną - LINKOBAN. Trzymajcie się mocno, bo imprezowanie z tymi paniami, to nie przelewki. Na początek LUCY LOVE.
Lucy Love
Ta pani wie, jak wzbudzić respekt. Pokręcona, nieprzejednana, zadziorna i stanowczo - po prostu szalona muzyka, to jej specjalność. Jest tu trochę hip-hopu, dużo mocnych elektronicznych bitów, electro i dub'u. Generalnie - potężna dawka dobrej muzy i obraz kobiety, która nie owija w bawełnę i wie, czego chce. Albo się ją kocha, albo nienawidzi, neutralność i obojętność nie są tutaj w cenie.
Poznając muzykę Lucy Love, można się natknąć na takie bangery, jak np.:
1. We Are The Stars - najnowszy singiel, z kosmicznie pojechanym teledyskiem. Lekko bardziej pokorny i imprezowy, z bardziej melodyjnymi wokalami - na rozgrzewkę, na parkiet - perfect!
2. Poison - mroczny, z dużą dawką wpływów hip-hopowych, utwór, który wyraźnie daje do zrozumienia, kto rządzi w świecie Lucy Love. Ona.

5. No V.I.P. - Lucy Love można kochać za niepokorną muzykę, można też uwielbiać za odjechane teledyski. W wypadku tego utworu - za jedno i drugie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz