
Deafbeats
Rock. Taki z brudnego, zakurzonego (albo przemoczonego do suchej nitki) Zachodu. Ciut zaciągający Queens of the Stone Age, ale nico bardziej melodyjny. Delikatnie ocierający się o Arctic Monkeys, ale mniej nieposkromiony. Rock od Deafbeats. Sprawdźcie.
Zaleca się znalezienie wygodnej pozycji i wyobrażenie sobie ogromnej, niekończącej się pustyni. Albo Wielkiego Kanionu. Następnie wysłuchanie we wspomnianej wygodnej pozycji utworów od Deafbeat. Można się poczuć, jakby się jechało amerykańskim samochodem w kierunku zachodzącego słońca.
CO? GDZIE? JAK?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz