DÚNÉ - "Wild Hearts" [RECENZJE]

 SOUNDCHECK o nowej płycie Dúné - "Wild Hearts"


Początek lutego przyniósł dobrą muzykę. Już 4-go wyszła płyta „Wild Hearts” zespołu DÚNÉ – trzecia w ich karierze. 

Choć znam i lubię dwa poprzednie albumy muszę powiedzieć, że jestem bardzo mile zaskoczona. Od pierwszych dźwięków otwierającego „Remember Valentina (It Takes Will)” słychać, że będzie świetnie. Refren od razu wpada w ucho, riffy przypominają mi Muse z czasów „Hysteria". Skoro już na wstępie jest tak dobrze, to co mogą nam zaproponować dalej? 

„Wanted Out”! Chyba najlepszy utwór z krążka. Bezbłędna melodia, fantastyczny popis wokalny – to przepis na indie anthem, nic dodać, nic ująć. Musi być hitem koncertowym, bo ma w sobie niesamowite pokłady energii. Podobnie sprawa się ma w przypadku singla „Hell No!”. Do chórków krzyczących „Hell no! It’s not gonna be this way!” trudno się nie przyłączyć. Tym bardziej, że sami śpiewają „Everybody scream with me!”. Przy takich piosenkach ma się po prostu ochotę podkręcić dźwięk na maksa i wcisnąć pedał gazu. Albo chociaż wyskakać się pod sceną. 



Imprezowym piosenkom brak końca. „Renegade” mówi nam „If you lived without sins you haven’t lived at all - give in to the magic of the moment.”. Przy takiej namowie trudno nie zgrzeszyć. Ale idźmy dalej! “Blck Star” tylko zaczyna się niewinnie (znowu zdolności wokalne pana Kolstrup’a są po prostu podziwu godne). Po chwili włącza się syrena, ostre gitary i ekspresyjna perkusja, a śpiew przechodzi w krzyk i mamy kolejny dobry, rockowy kawałek. 

“All That I Have” to drugi singiel. Rozpoczyna się spokojnie, od pianina, by wejść we wspaniały, chwytliwy refren. Już przy pierwszym przesłuchaniu zaczyna się go mimowolnie śpiewać. 



Trzeba przyznać Dúné, że mają niesamowitą umiejętność do pisania pamiętliwych melodii oraz momentalnie wpadających w ucho refrenów, okraszonych syntezatorami i rockowymi riffami. Po prostu kawał dobrego rocka. 

Ale panowie pokazują też inną stronę. Nie brak przepięknych, rockowych ballad. Świetnym przykładem jest „Last Soldiers”. Słodko-brzmiące wytchnienie po tych wszystkich mocnych piosenkach. Z „The Sun Over Green Hills” bije optymizm i jakaś... wzniosłość. Elektroniczny, 8bit’owy podkład rozpoczyna „Save Your Fears For Tomorrow”. Długo można się delektować wydłużonymi dźwiękami powoli rozpływającymi się w eterze. „The Eyes Of The World” zwraca na siebie uwagę prostą, ale budującą napięcie melodią pianina. 

“Reach For The Stars” – ah ten bas! To utwór cudownie melancholijny. Mimo, że jest bardzo spokojny, ma w sobie moc. „You fall harder when you reach for the stars... You grow stronger when you reach for the stars”. Przepiękny cytat na zakończenie bardzo dobrego, rockowego krążka. 

Pianino i bas cichną, muzyka dobiega końca. Ale trudno się powstrzymać przed włączeniem krążka od nowa. Coś się zmieniło w brzmieniu Dúné i zmieniło się na lepsze. „Wild Hearts” jest tego dowodem. To album zdecydowanie godny polecenia. Jeśli 2013 dalej będzie obfitował w takie płyty, to będzie to bardzo dobry muzycznie ro(c)k. 

CO? GDZIE? JAK?
"Wild Hearts" @iTunes
Oficjalna strona interntowa
Facebook
MySpace
Twitter


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Recezja super, ale proszę, poprawcie nazwisko z Jungslund na Kolstrup :) Jungslund to nazwisko gitarzysty, Danny'ego, wokalista to Mattias Kolstrup :) Nie chciałabym, żeby chłopaki przeczytali to z takim błędem :))) Później możecie usunąć ten komentarz jak poprawicie błąd :)

Dunia_bwo :)

Anonimowy pisze...

Recenzja* przepraszam za literówkę :)

Dunia_bwo